Teneryfa to rajskie miejsce na zimowy urlop. Zagrało wszystko: miejsce, hotel i pogoda. Nawet wiatr wiał jak zaprogramowany- był wyczuwalny, ale dopiero 300 metrów od linii brzegowej. Średnia temperatura optymalna- 24 stopnie Celsjusza. Lecąc zimą na Teneryfę należy wybrać jej południowe wybrzeże. Jeśli pani w biurze podróży sugeruje, że na północy będzie równie ciepło jak na południu, to zwyczajnie ściemnia. Nie polecam najbardziej zatłoczonych miejscowości w stylu Playa de las Americas, chociaż leczenie kaca po nocnych harcach nad oceanem jest na pewno przyjemne.  Jak dla mnie za głośno i za dużo ludzi na promenadzie- słabo się biega.

Nasz wybór padł na ClubHotel Riu Buena Vista w miejscowości Playa Paraiso (między Los Christianos a clifami Los Gigantes). Cztery gwiazdki w pełni zasłużone, świetna obsługa, kelnerzy szybsi od wiatru, bardzo dobre, zróżnicowane jedzenie i doskonałe położenie nad samym oceanem. Pokoje duże, łóżka może nie najwygodniejsze, ale dwa tygodnie można wytrzymać. Riu Buena Vista to idealny hotel dla rodzin z dziećmi, dla grubasów, chuderlaków, smakoszy i… dla biegaczy. Menu powinno zadowolić każdego- polecam szczególnie dzień włoski, gdzie nad samym oceanem serwowane są genialne mule wielkości małej pięści. W barze niezłe drinki, wino i piwo. W ciągu dnia zajęcia aerobowe w basenie, basen z podgrzewaną wodą dla dzieci oraz  gry i zabawy.

Playa Paraiso to prawdziwy raj dla biegaczy. Trasa rozpoczyna się przy hotelu i prowadzi wzdłuż wybrzeża z widokiem na Gomerę do uroczego baru na górce.

Nie trzeba robić dodatkowych podbiegów, bo promenada wije się jak wąż – raz góra raz dół. Po drodze na szczyt można zajrzeć do knajpki nad oceanem i złapać oddech przed ponad kilometrowym podbiegiem. Nieważne o której biegniesz, zawsze biegniesz w stronę słońca, dlatego weź okulary.

Jedno jest pewne. Z przyjemnością tu wrócę, bo bajeczna pogoda jest tu cały rok..