Miałem sen. Biegłem dookoła Ziemi. Nie płynąłem, nie leciałem, nie jechałem, tylko biegłem. Polem, łąką, górską przełęczą, plażą, ulicami Nowego Yorku, Tokio i Pekinu. Długo by wymieniać. Wystarczy zajrzeć do serwisu filckr.com, aby to sobie wyobrazić.

Sen był długi, bardzo wyrazisty i sprawiał wrażenie proroctwa. Dawał nadzieję na prawdziwe duchowe odloty, biegową nirwanę i pełne uwolnienie umysłu. Od codzienności, obowiązków, presji zakorzenionej w kulturze, ale przede wszystkim od zimowego, polskiego syfu. Tajemniczy Głos powiedział mi, że mogę tak żyć. W pełnej harmonii z samym sobą, z rodziną, ze światem. Zapewnił, że mogę zrealizować wszystkie swoje marzenia. Jest tylko jeden warunek. Musze pamiętać o świadomym bieganiu, żyć według własnych zasad i sięgać tam, gdzie inni nawet pomyśleli, aby być. Bo tylko tak osiągnę to, czego pewnie nigdy nie osiągnę.

Tajemniczy Głos nie powiedział tylko, jak mam to zrobić. Ale mam próbować.