Pewnie zauważyliście, że irytująco nadużywam słowa „podobno”. Trudno się z Wami nie zgodzić. Od kiedy biegam i piszę, straciłem pewność. Zakrzywił mnie się strumień świadomości. Świat, który oglądam nie jest już tym światem, który mnie lubił, bawił, wzruszał. Nowy biegowy Matrix szyderczo śmieje się do mnie, zuchwale wierci mi dziurę w brzuchu, by wrzucić tam kamienie rozgrzane cynizmem i groteską. Wkurza mnie to!

Jeszcze niedawno z wypiekami na twarzy słuchałem rad Super Niani, Tomek Kammel zachwycał mnie swoimi manierami, Kamil Durczok był arbitrem stylu, Norbi radził jak poderwać dziewczynę a Skiba celnie ripostował na każdy temat. Nawet Ewa Drzyzga nie wzrusza jak kiedyś. Ehhh… Długo można by wymieniać. Zwyczajnie zazdroszczę wszystkim kapłanom masowej rozrywki tej pewności, z którą wypowiadają każde słowo, każdą myśl. Na domiar tego moja niepewność zmienia się w panikę, gdy czytam lub słucham  tych, którzy sądzą i oceniają w imieniu Boga. Nie uwierzyliby, że Jezus był maratończykiem. Podobno.