Pierwszy stycznia większości kojarzy się z nowym rokiem. Jednak dla fanów futbolu data ta oznacza coś innego – otwarcie zimowego okienka transferowego. Od tego dnia kluby mają miesiąc na wzmocnienie się nowymi zawodnikami lub przyjęcie zastrzyku gotówki ze sprzedaży swoich piłkarzy.

Okienko transferowe jest dla kibiców niczym telenowela dla kobiet. Piłkarski serial nazywa się „T jak Transfery”. Trwa miesiąc i cieszy się olbrzymim zainteresowaniem. Aktorów jest w nim cała masa.

Chcę się dziś skupić na zimowym okienku. W czasie letniego okresu transferowego menedżerowie mają możliwość nawet na przebudowanie składu, ponieważ czasu do rozpoczęcia rozgrywek jest wtedy sporo. Natomiast zimą wszystko odbywa się bardzo szybko, bo często kluby rozgrywają wtedy kolejne mecze, przez co rzadko zdarzają się jakieś szokujące transakcje. Zima to czas na ustabilizowanie sytuacji w zespole, dokupieniu jednego, dwóch czy trzech piłkarzy stanowiących uzupełnienie składu. W styczniu nikt nie ryzykuje przetransformowaniem składu czy kupnem lub sprzedażą zawodnika będącego gwiazdą.

Jak wyglądają przygotowania do zimowych transferów? Zazwyczaj zawodnicy pozyskiwani zimą są obserwowani przez klub przez całą rundę. W zimowym okienku potrzebne jest zdecydowanie, ponieważ w wielu przypadkach rozgrywki są w toku. Nie ma czasu na zwlekanie i rozmyślanie, czy dany zawodnik jest potrzebny. Obrady nad takimi kwestiami mają miejsce dużo wcześniej.

Ostatni dzień okienka zimowego jest jednak równie szalony jak ostatni dzień okienka letniego. Gierki menedżerskie polegające
na wyciągnięciu jak największej sumy od kupującego są wtedy bardzo skuteczne. Zdesperowani prezesi są w stanie dać więcej niż
mają, bo na kolejną okazję musieliby czekać pół roku.

Wiele osób podważa sens okienka zimowego. Na czele tej grupy jest trener Arsenalu Londyn Arsene Wenger. Uważają oni, że zimowe zakupy nie są fair, bo bogaci mogą ulepszyć swoje drużyny, które latem zostały słabo przygotowane do sezonu, a biedniejsi nie mogą sobie na to pozwolić.
Gdzie w tym logika, Panie Wenger? Identyczna sytuacja panuje latem, a Wengerowi nie przeszkadzało to wydać 50 mln euro(!!!) na Mesuta Ozila…

Transferowa karuzelo – kręć się!

Samuel Szczygielski